Logo i dźwięk

W przedwyborczej dyskusji kandydatów na urząd prezydenta Szczecina padło pytanie o ocenę trafności znaku promującego nasze miasto. O tym, jak ważny jest to problem — nas lekarzy- nie trzeba przekonywać. Wystarczy popatrzeć na logotypy gabinetów lekarskich, zwłaszcza prywatnych. Mecenas Sochański oceniający negatywnie zarówno znaki literowe w nazwie Stettin Floating Garden, jak i samą markę opowiedział się jednoznacznie za powrotem do stylistyki polskiej i symboliki Gryfa Pomorskiego. Niesiony na skrzydłach sukcesu Piotr Krzystek unikał dyskusji na ten temat będąc zapewne przekonanym, że zarówno on sam, jak i logo miasta pozostaną niezmienione. O tym, że Gryf Szczeciński nie zastąpi The Floating Garden przesądził wynik drugiej tury boju na głosy o prezydenturę naszego miasta.

Faktem jest, ze wiosną i latem Szczecin jest zielony , jesienią złoto-miedziany, że cechuje się bogatą roślinnością i urozmaiconym drzewostanem, stanowiącym wraz z akwenami połowę powierzchni miasta. Autorzy krytykowanej marki Szczecina docenili te naturalne walory krajobrazowe ale pominęli rolę twórców, których dzieła kształtują nas, jako społeczeństwo i naród. W każdym ogrodzie są jacyś ogrodnicy ale trudno byłoby pod tym szyldem identyfikować się lokalnej elicie naukowej i artystycznej. Poza tym, jak wiadomo z autopsji i z mediów, ogrodników troszczących się o miejską zieleń jest w Szczecinie jakoś mało a przykładów krzywo rosnących, uszkodzonych drzewek i podsychających nasadzeń dziwnie dużo. Im dalej od centrum tym więcej, szczególnie dużo na wjeździe do miasta. Logo „pływającego ogrodu” zdaje się sugerować także dostatek wilgoci w glebie, jednak wyschnięta trawa i pustynny kolor miejskich trawników, nie tylko tego lata, przeczą takiej opinii. Zasmuca nas niedostatek basenów kąpielowych. Faktem  jednak jest, że władze miasta zatroszczyły się ambitnie o nabrzeża, zaniedbaną dotąd Łasztownię i zapowiadają jej dalszą rewitalizację, jako integralnej części organizmu miasta. „Nowożytna historia Szczecina to zapis sinusoidy wzlotów i upadków. Spełniania ambicji mieszkańców i utrwalania ich kompleksów. Psujemy co było dobre, bo chcąc żeby było lepsze, czynimy je gorszym” — pisał niedawno A.D. Liskowacki, mając na myśli zapewne nie tylko casus „Frygi”.

Z kolei Gryf Pomorski jest znakiem pięknym, dobrze znanym i mocno osadzonym w świadomości szczecinian mojego pokolenia. W ocenie młodzieży może być jednak znakiem historycznym, z małym potencjałem innowacyjności i świeżości. Nie przeszkadza to wszakże tej samej młodzieży dopingować „dumę Szczecina”- Pogoń, której zawodnicy, kibice i oni sami chętnie noszą stroje zapożyczone z kolorystyki…Pomorskiego Gryfa.

Osobiście nie jestem wielkim entuzjastą nowego logo Szczecina. Podoba mi się słowo “ogród” oraz świeże barwy-zielona, granatowa i biała. Moją sympatię budzi też poetyckość nazwy, paralelna do legendarnych ”wiszących ogrodów Semiramidy”. Pojęcie ogrodu kojarzy się zwykle z fachowo zaprojektowanym i utrzymanym obszarem zieleni, w pierwszej kolejności z widokiem regularnie i starannie strzyżonych trawników, architekturą przestrzeni, kolorystyką i kompozycją nasadzeń. Wszystko to razem czyni ogród atrakcyjnym miejscem i źródłem wielu bodżców zmysłowych. Odbieramy je okiem, uchem i nosem doznając satysfakcji, piękna, zadumy lub podniety twórczej. W sporze logistycznym nie chodzi więc tylko o estetykę ale także o sens, identyfikację, tożsamość…

A powojenną tożsamość Szczecina, oprócz Stoczni i Solidarności, stanowić winna lokalna artystyczna twórczość wokalna — osób, chórów i zespołów, które powstały przy szkołach, uczelniach i instytucjach. Najstarszym zespołem śpiewaczym naszego miasta jest chór kolejarzy „Hejnał” założony w1946 roku. Najmłodszym TULIA — objawienie polskiej sceny muzycznej, zdobywca nagrody jurorów, publiczności oraz ZAIKS‑u na Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu w 2018 r. O ile „Hejnał” otwiera, to TULIA zamyka wielką księgę szczecińskich sukcesów wokalnych. Kolejne piękne strony tej książki ozdobiły ogólnopolskimi i międzynarodowymi nagrodami: „Berżeretki”, ”Filipinki”, Chór Chłopięcy „Słowiki”, Chór „Belcanto”, ”Serduszka”, Chór Dziecięcy DON-DIRI-DON , Chór Chłopięco-Męski TV Szczecin, Chór AWSD, Chór OIL Remedium, Zespół Wokalistów „Camerata Nowa” . Całe rozdziały dzieła najznakomitszą treścią wypełniły chóry uczelniane. Złotymi zgłoskami zapisał się przede wszystkim Chór Akademicki im. prof. Jana Szyrockiego ZUT / d. Chór Politechniki Szczecińskiej/ obchodzący aktualnie 65.lecie działalności artystycznej. Założony w 1952 przez swojego genialnego patrona, koncertując w ponad 80 krajach na 4 kontynentach jest najlepsza wizytówką zagraniczną Szczecina i Polski. Jego byli członkowie śpiewają nadal w Chórze „Collegium Maiorum”/‘1973r./. Chór Uniwersytetu Szczecińskiego/1969r/ tylko w USA koncertował 68 razy, zaś od 1991 roku regularnie współpracuje ze Stadisches Orkchester Bremenhaven. Jego równolatkiem jest Chór Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego. Swoje 15.lecie obchodzi w tym roku Chór Akademii Morskiej. Ponad ćwierć wieku koncertował Chór Kameralny Akademii Rolniczej… Imponująca jest lista międzynarodowych występów tych zespołów, zdobytych tam nagród i wyróżnień. Słowa szczególnego uznania, obok wykonawców, należą się ich twórcom — byłym i obecnym dyrygentom takim jak: Prof. J. Szyrocki, prof. B. Boguszewski, prof. R. Handke, prof. D. Dyczewski, dr T. Buczkowski. dr I. Charkiewicz, S. Hrynkiewicz, Z. Surowiecki, Bogna Thomas-Niklas, E. Kus, E. Berczyńska-Kus, B. Derwich, I. Mróz, J. Seidel, I. Wiśniewska-Salamon, S. Fabiańczyk ‑Makuch, M. Oliwiak, ks. Z.Wożniak. F. Csizmadia, J. Wołosiuk, S. Wyrzykowski. Wszak: „ars auro gemmisque prior, prior omnibus auctor”- sztuka cenniejsza niż złoto i drogie kamienie, lecz ponad wszystko autor. To dzięki ich odwadze, talentom i pracy w naszym o‑grodzie słychać wiele pięknych dźwięków. Emitują je także wokaliści: Kasia Nosowska, Ania Jurksztowicz, raper Łona, Damian Ukeje; zespoły instrumentalne: Academia, Animato, After Blues, Hey, Szczecinianie, Pogodno, Sklep z Ptasimi Piórami, Emerald. Sławią Szczecin przeglądy i festiwale: młodych talentów , kameralne , organowe. Bawią śpiewający i grający lekarze z prof. J. Rudnickim na czele. Wyciszone ostatnio odgłosy montowanych blach stoczniowych, wodowanych kadłubów i syren statków, interferując z szumem rzecznych fal tworzą naturalne tło dla treli wokalnych, przerywanych hukiem noworocznych i festiwalowych rakiet rozświetlających. Twórczo uporządkowane dźwięki emanuje niemal każdego dnia 70-letnia Filharmonia Szczecińska — prawdziwa świątynia dźwięków. Wszystko to powoduję, że codzienne życie Szczecina płynie wśród nieustającej muzyki…

Reasumując — można z przyjemnością stwierdzić, że liczba twórców, inicjatyw śpiewaczych i zespołów, jakie obrodziły w powojennym Szczecinie oraz osiągnięć rozsławiających nasze miasto w kraju, Europie i na świecie nie ma sobie równych. Może zatem zamiana „pływający” na „śpiewający” ogród byłaby trafnym dopełnieniem marki miasta w jego własnym logo? Byłoby to należna ocena twórców i wykonawców, inspirujący przykład dla ich następców, zarazem wyraziste potwierdzenie artystycznej składowej procesu rodzącej się tu naszej tożsamości i głęboka satysfakcja mieszkańców. Czy znajdzie się dla nich miejsce w symbolice miasta? Znając koszty, jakie pochłonęło „krzywe logo”, nie mniej kosztowną procedurę jego modyfikacji oraz gust władzy oceniany przez pryzmat szpetnej ”Frygi” — wątpię. A jeśli tak, to polecam równolegle promować Szczecin wdzięcznym i wymownym mianem: „Stolica Dźwięku”. Dla zachęty przywołam określenie publicysty Filipa Memchesa, który nie bał się nazwać Warszawy „stolicą polskich kompleksów” nad czym osobiście boleję, bo urodziłem się na
Mazowszu.

  Wojciech Żebrowski